"Dwa zwykłe słowa" - Ashley Rhodes-Courter

Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 13 marca 2018 r.
Liczba stron: 312


Dziecko to chodzący dar dla rodziców. Każda pociecha jest jedyna w swoim rodzaju i wyjątkowa. Nie zasługuje na to, aby przeżyć koszmar, którego doświadczyła mała Ashley. Dziewczynka przez dziewięć lat mieszkała w czternastu rodzinach zastępczych. Wraz z braciszkiem została zabrana od matki, która nie potrafiła się nimi zaopiekować. Każdego dnia liczyła na to, ze mamusia po nią przyjedzie i dane będzie im wrócić do przyczepy. Niestety życzenia Małej Księżniczki nie zostały wysłuchane i musiała zmagać się z wieloma przeciwnościami losu. W przeciągu swojego krótkiego dzieciństwa poznała wiele specyficznych osób i doświadczyła rzeczy, na które nie zasługuje żaden człowiek.

Po pierwsze chciałabym Wam powiedzieć, że jeżeli planujecie zabrać się za tę książkę i macie słabe nerwy, to zaopatrzcie się w chusteczki. Ta opowieść powstała z głębi serca i mimo, iż imiona zostały zmienione, całe okrucieństwo jest prawdą. Od zawsze ciągnęło mnie do książek na faktach, takich, w których zostało przedstawione zło i nienawiść. Intryguje mnie, co kieruje "jednostkami", którym przyjemność sprawie znęcanie się nad innymi. 


Dorosła już Ashley w swoim zbiorze przeżyć, dzieli się z czytelnikiem niemiłymi doświadczeniami. Już od najmłodszych lat towarzysz jej straszny ból, kiedy zabrano ją od matki - jedynej opiekunki, przyjaciółki, autorytetu. Dziewczynka została postawiona w zupełnie nowej sytuacji i samodzielnie musiała sobie ze wszystkim radzić. Nie było dane jej pobiec z najmniejszą raną, aby otrzymać buziaka, czy nie mogła wyżalić się na temat kolegi z klasy, który jej się strasznie podobał. Zamiast tego jej codzienność polegała na dzieleniu się jedzeniem z innymi, walce o swoje zabawki, czy nieustannymi troskami o młodszego braciszka. Żadne dziecko nie powinno domagać się uwagi opiekunów, ani ich miłości. Podejmując decyzję wspólnego pójścia do łózka, trzeba zdawać sobie sprawę z konsekwencji jakie mogą z tego wyniknąć. Może niektórzy powinni odłożyć na bok własne przyjemności, skoro nie są w stanie opiekować się Latoroślami? 

Jestem pełna podziwu dla dorosłej już Ashley, za to, że potrafiła podzielić się ze światem swoimi okrutnymi doświadczeniami. Opisała życie w każdym z domów zastępczych, nie oszczędzała na szczegółach, które wywoływały płacz, a nawet cielesne rany. Dziecko, które od małego musi samodzielnie walczyć o swoje dobro jest nieufne wobec świata i ludzi. Bardzo często zdarza się tak, że ktoś z dobrymi intencjami, ma problem, aby przebić się przez ochronną warstwę. Autorkę, a zarazem bohaterkę, szanuję za to, że mimo rzucanych jej pod nogi kłód, pokonała wszelkie zło. Ból w Jej sercu pozostanie zawsze, ale myślę, że życiowe doświadczenia przyczyniły się do tego, że jako jedna z niewielu osób, naprawdę rozumie porzucone i skrzywdzone dzieci. 

Moja ocena: 9/10

Za egzemplarz dziękuję bardzo
Wydawnictwu Replika.




Copyright © Zaczytana Ania , Blogger