"Dzwonki, gwiazdki i słomki" - Renata Kosin
Wydawnictwo: Filia
Data premiery: 20 października 2021 roku
Liczba stron: 368
Znacie "Damy i wieśniaczki"? Nie wiem dlaczego, ale w pewnym momencie nasunęło mi się takie porównanie odnośnie tej książki. Poznałam Matyldę, która z Warszawy postanowiła wyjechać na typową wieś, aby spędzić święta. Brak wygód luksusowego życia wskazywał na to, że kobieta nie odnajdzie się w momencie, kiedy rzeczywistość spotka się z marzeniami. Czy miałam rację?
Jak przyjemnie było poczuć klimat podlaskiej wsi. Na pierwszym miejscu została postawiona tutaj tradycja i zwyczaje. Dookoła biały puch, który otula ziemię i nadaje wszystkiemu klimatu. W tle kolędy, a każda czynność celebrowana. Czyż nie brzmi pięknie? Czyż takie święta nie mają swojego uroku?
"Dzwonki, gwiazdki i słomki" to nie tylko świąteczna powieść. To także historia opowiadająca o tym, że nie należy oceniać ludzi po pozorach, a przeszłość często ma pewien ukryty aspekt. Czytając tę książkę będziecie wspólnie z bohaterami celebrować świąteczne tradycje i odkrywać karty rodzinnej historii.
Matyldę polubi się albo znienawidzi na dzień dobry. O tym jak odbierzecie tę kobietę musicie przekonać się na własnej skórze. Jednym będzie wydawało się, że warszawianka popsuje cały klimat, inni docenią jej otwartość i specyficzne zachowanie.
Uważam, że "Dzwonki, gwiazdki i słomki" to ciekawe zderzenie nowoczesności z tradycją. To powrót do korzeni, ale także niemożliwość ucieczki przed tym, co robi się popularne.
Moja ocena: 6/10
Post powstał we współpracy z Wydawnictwem Filia.