"Paleta marzeń" - Małgorzata Falkowska

Wydawnictwo: Wydawnictwo Lira
Data wydania: 18 czerwca 2018r..
Liczba stron: 352


Dwudziestojednoletnia Magda jest rozwódką, która ma już pięcioletnią córeczkę Polę. Pewnego dnia w lokalnej gazecie dostrzega portret swojej pociechy, który stał się wygraną dla nijakiego Alka. Kobieta postanawia zawalczyć o prywatność dziecka i spotyka się z malarzem w sądzie. Pech chciał, że wymierzoną karą jest to, że dwoje obcych ludzi ma wspólnie spędzić siedem dni. Czy panienka z zamożnej rodziny, poradzi sobie w towarzystwie chłopaka, który pracuje na ulicy? Czy jest możliwość, aby ludzie pochodzący z dwóch zupełnie innych światów, znaleźli wspólny język?

Niestety mało jest książek polskich Autorów, których akcja dzieje się w Toruniu. Z wielką przyjemnością sięgnęłam po "Paletę marzeń" wiedząc, że wraz z bohaterami będę mogła przemierzać ulice miasta, w którym mieszkam. Nie mogłam oderwać nosa od fabuły ciesząc się urokami znanych mi ulic, a także zachwycając się zakątkami, których nie miałam jeszcze okazji zobaczyć na własne oczy. Dodatkowo moja radość była nieograniczona, kiedy okazało się, że główna bohaterka mieszka na tym samym osiedlu co ja. 


Magda charakteryzowała dziewczynę, która miała zamożnych rodziców i bez ograniczeń mogła spełniać swoje zachcianki. Mimo, iż miała dziecko, nie musiała martwić się o to, aby zapewnić mu byt, tylko mogła na spokojnie studiować i być na utrzymaniu rodziców. Z racji jej specyficznego podejścia do życia, irytowała mnie na początku historii. Autorka postanowiła z czasem zafundować tej osobie metamorfozę i przedstawiła ją z innego punktu. Okazało się, że mimo dostatku jej życie nie było usłane różami. Mąż tyran, despotyczna matka i ojciec, który wolał milczeć niż wyrazić własne zdanie, to kilka z koszmarów młodej kobiety.

Już na samym początku Alek został przedstawiony jako ktoś, kim ludzie z otoczenia Magdy gardzili. Młodzieniec pracował na ulicy malując obrazy. Mało kto doceniał jego zamiłowanie do wykonywanej pracy i nieliczni dostrzegali ile miłości i pasji wkłada w wykonywane czynności. Wielką różnicą w ocenie bohaterów było również to, że Alek mieszkał w garażu. Życie połączyło dwie drogi, w których każdy z ludzi miał inne ambicje, zamiłowania czy podejście do życia. Małgorzata Falkowska idealnie przedstawiła fakt, jak ludzie muszą przyzwyczaić się do innych i poznać ich styl życia, aby móc wspólnie znaleźć nić porozumienia.


W powieści zostało poruszonych bardzo dużo ważnych problemów. Pierwszym z nich jest ocena ludzi po stereotypach i wyglądzie. Zawsze powinniśmy najpierw poznać charakter danej osoby, a następnie wyrazić zdanie na jej temat. Czyny ranią, ale uwierzcie mi, że słowa mogą spowodować jeszcze większy ból. Kolejnym ważnym aspektem jest przemoc w rodzinie. Małżeństwo może stwarzać pozory kochającej się pary, ale w czterech ścianach może dziać się katastrofa. Najczęściej ofiarami przemocy są kobiety, które duszą w sobie cierpienie. Wydaje im się, że swoimi czynami zasłużyły na takie traktowanie i nie chcą, aby ich związek rozsypał się. Jeżeli w małżeństwie jest dziecko, to ranione żony stawiają potomstwo na pierwszym miejscu i nie chcą doprowadzić do rozwodu. Życie w takim układzie nie jest dobrym rozwiązaniem i jeżeli pojawia się przemoc, to trzeba dążyć do diametralnej zmiany. Niestety okrutnym skutkiem może być rozbicie rodziny, ale raczej żaden rozsądnie myślący rodzic nie chciałby, aby jego latorośl patrzyła na krzywdę, przeniosło te wzorce do swojego życia, a co najgorsze - stała się ofiarą. Nie zdradzę Wam reszty problemów przedstawionych w "Palecie marzeń", ponieważ chciałabym, abyście sami czerpali radość z lektury i bez spojlerów odkrywali różne tajemnice. 

Przewodni motyw książki jest mi bardzo bliski. Z reguły, to poradniki mają na celu pomoc w ukierunkowaniu naszego życia i uzmysłowienie nam czego oczekujemy. Wykreowana historia Magdy i Alka zapaliła we mnie iskierkę nadziei oraz uzmysłowiła mi, że los zawsze będzie starał się rzucać mi pod nogi kłody, ale to ode mnie zależy, czy je pokonam. Marzenia, to przepiękna rzecz, której nikt nie jest nam w stanie odebrać, a życie niestety jest bardzo ulotne i powinniśmy robić wszystko, aby dążyć do ich realizacji. Czy słowa kobiety, którą mogłam pewnego dnia zobaczyć na ulicach starówki, przyczynią się do tego, że prędzej podejmę decyzję i powiem dość czynności, za którą nie przepadam? Może to już dzisiaj powinnam w pełni zacząć spełniać swoje główne marzenie, a nie przyczyniać się do tego, abym moją pracą spełniała pragnienia innych?


Bardzo serdecznie polecam Wam tę książkę. Jest to opowieść o sile miłości, poświęceniu się dla dziecka, a także znalezieniu własnego miejsca na ziemi i realizacji zamierzonych celów. Styl Autorki skradnie Wasze serca, a treść wiele Wam uzmysłowi. Czasami nie zwracamy uwagi na możliwości i boimy się podjąć kroki, które przyczynią się do realizacji marzeń. Wystarczy, że w naszym życiu pojawi się osoba, która pchnie nas w odpowiednim kierunku i wtedy bezproblemowo "gonimy marzenia".

Na koniec chciałabym Was tylko ostrzec, abyście zaopatrzyli się w chusteczki higieniczne, ponieważ pewna Torunianka tak lawiruje akcją, że potok łez jest gwarantowany.

Moja ocena: 10/10

Za egzemplarz dziękuję bardzo
Wydawnictwu Lira.
Copyright © Zaczytana Ania , Blogger