"Zawsze będziemy mieli Paryż" - Emma Beddington

Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 23 maja 2018 r.
Liczba stron: 320



Marzeniem Emmy była przeprowadzka do Francji i życie w typowo paryskim stylu. Od dziecka starała się poznawać francuską kulturę, obyczaje, a nawet udało jej się wyjechać na pewien czas do Francji. Poznała tam Oliviera, który skradł jej serce i obdarzył wielką miłością. Niestety nieszczęśliwy wypadek przyczynił się do tego, że bohaterka musiała wrócić do Londynu. Marzenie nadal tkwiło w jej sercu i pełna nadziei wraz z mężem i dzieckiem przeniosła się do ukochanego kraju. Czy jako oficjalna mieszkanka tego zakątku świata będzie czuła się swobodnie? Czy wszelkie wyobrażenia i artykuły z gazet mają identycznie odwzorowanie w rzeczywistości? 

Widząc opis książki nie mogłam przejść obojętnie wobec tej pozycji. Jako wielka miłośniczka Paryża i wszelkiego co francuskie, musiałam jak najprędzej zapoznać się z tą pozycją. Już teraz mogę Wam powiedzieć, że nie przypadnie ona do gustu osobom, które nie są zakochane w kraju, którego symbolem jest Wieża Eiffla. Praktycznie brakuje tutaj dialogów, występują natomiast monologi w postaci refleksji głównej bohaterki, w których opisuje dane miejsca czy dania. Tę część książki czytało mi się rewelacyjnie, chętnie poznawałam wszelkie francuskie zwyczaje, ale niestety akcja zawirowała i odwiedziliśmy jeszcze dwa kraje. Tam nie mogłam wytrzymać tych ciągłych opisów. Może gdyby było to w formie rozmowy z kimś, ale w tym przypadku zdecydowanie mówię nie tej formie przedstawienia historii....


Kolejny aspekt, to strasznie irytująca postać głównej bohaterki. Ta kobieta dosłownie nie wiedziała czego chce. Przeniosła się do Francji, było źle. Po urlopie macierzyńskim wróciła do pracy - było źle. Zaplanowana przeprowadzkę do innego miasta - znowu nie tak miało być. Ja rozumiem, że trzeba w jakiś sposób grać na emocjach czytelnika, ale to było męczące. Ogólne podejście Emmy do życia i niektórych spraw było straszne. 

Poza narzekaniem na akcję warto wspomnieć jakie wątki zostały poruszone w tej historii. Autorka uzmysławia nam, że każdy człowiek powinien znaleźć dla siebie odpowiednie miejsce na ziemi. Czasami mamy cudowne wyobrażenie o danym zakątku świata, a wyruszając tam czujemy się niekomfortowo. Zdarza się, że ludzie chcą uwolnić się od danego miejsca i zacząć na nowo życie. Okazuje się, że mimo wszystko tęsknią za osobami, które kiedyś poznały i coś wewnętrznie skłania ich do powrotu. Ważne jest, abyśmy w naszym niewielkim skrawku świata, mieli osoby do których zawsze możemy udać się, po to, aby pośmiać się czy wyżalić. Jest taki piękny cytat mówiący o tym, że dom to nie tylko ściany, ale ludzie którymi się otaczamy i których kochamy. Zgadzam się z tym stuprocentowo i wiem, że osobiście nie byłabym w stanie przenieść się do innego kraju pełnego obcych twarzy.

Niestety strasznie zawiodłam się na tej pozycji. Myślę, że może ona przypaść do gustu osobom, które lubią obszerne opisy miejsc i wspomnienia z historii. Akcji samej w sobie również nie jest za dużo, co mnie zasmuciło. Tak się składa, że odnośnie książek w których mowa o Paryżu mam wysokie wymagania i tym razem ta pozycja nie spełniła moich potrzeb.

Moja ocena: 5,5/10

Za egzemplarz dziękuję bardzo
Wydawnictwu W.A.B.


Copyright © Zaczytana Ania , Blogger